Ogólne

Restauracja Gardenia – Restaurant Week 2021

Restauracja Gardenia jest doskonałym przykładem tego, jaki jest sens festiwalu Restaurant Week. Dla nas to odkrycie.

Od początku, gdy Restaurant Week pojawił się w Olsztynie rozumiałem ideę festiwalu jako możliwość pokazania mieszkańcom miasta miejsc, do których normalnie nie chodzą (bo są za drogie, bo serwują rzeczy inne niż kuchnia polska/pizza itp., bo nie robią super marketingu itp.). Co roku czułem, że to ma sens i sam odkrywałem ciekawe miejsca lub ciekawe dania, które po festiwalowym sukcesie trafiały nawet do kart w lokalach. W tym roku wybraliśmy się na obiad do Restauracji Gardenia i dla nas to idealny przykład realizacji idei festiwalu.

Zanim opowiem, co jedliśmy – odpowiem na pytanie, dlaczego tak uważam. Miejsce w centrum miasta (ul. Żołnierska), a jednak gdy jest się w restauracji czy ogrodzie, to jednak można poczuć się tak ustronnie. Miejsce bardzo spokojne, pełne zieleni, choć otoczone wieżowcami. Sama kamienica lub willa jest niebywale klimatyczna i choć w sali jadalnej czuć, że to restauracja hotelowa to jest tam naprawdę przytulnie. I do tego jedzenie, które jest naprawdę dobre. Ta kuchnia się nie tylko broni, ale jest warta obserwowania. Poczułem, że może trochę szumu o tym miejscu, szefie kuchni, dałoby im odwagi, żeby wyjść mocniej ze swoją restauracją na miasto.

Restauracja Gardenia – Restaurant Week 2021

Oto ich festiwalowe menu. Oczywiście wzięliśmy jedno A i drugie B, żeby spróbować wszystkiego.

Menu AMenu B

Ser wędzony w suszonych pomidorach z oliwą i grzanką ziołową

Szparagi pieczone z boczkiem

Tarta z porem, wędzony pstrąg, sos czosnkowy, sałata z sosem vinegret

Udo z kaczki, sos żurawinowy, gnocchi szpinakowe, karmelizowane buraczki

Torcik porzeczkowy

Torcik porzeczkowy

Menu innych restauracji możecie znaleźć: w tym wpisie

Na start wjechały szparagi i ser wędzony. Uwielbiam szparagi, uwielbiam boczek, ale jeszcze bardziej uwielbiam sery. A ser w Gardenii był bardzo, bardzo dobry. Aromatyczny, przyjemnie uwędzony, te suszone pomidory robią robotę. Czuć, że to po prostu dobrze wykonana robota. Szparagi choć były naprawdę smaczne, to nie umywały się do sera.

Zaraz potem na stół przyniesiono dania główne. Tutaj pojawił się między nami zgrzyt. Marta uznała, że tarta jest naprawdę mega. Ja natomiast tak samo oceniłem kaczkę. W kwestii oceny, co jest lepsze byliśmy więc rozdarci. Przede wszystkim – były to spore porcje. Wędzony pstrąg robił w tarcie robotę, ale tak naprawdę jej smak podbił pyszny sos czosnkowy. Nie był za mocno, bo ten czosnek zabiłby smakiem i pstrąga i por. Nie, był w sam raz i fajnie przenikał się z innymi elementami.

Z drugiej strony kaczka była idealnie przyrządzona, a ten sos żurawinowy robił niesamowitą robotę. Gnocchi czy buraczki to były dobre dodatki, ale naprawdę grały tam drugorzędne role.

Torcik porzeczkowy – spodziewaliśmy się trochę kwaskowatego ciasta, a było słodko. I było go dużo. Ale zmieściliśmy. Biorąc pod uwagę poprzednie dania – torcik był miłym zwieńczeniem posiłku, ale jest tam pole do popisu, żeby była większa petarda na koniec.

***

Dla nas Gardenia to odkrycie. Nie jesteśmy wielkimi fanami restauracji hotelowych, ale to kolejny przykład w regionie, że się mylimy. Bo jest tam przyjemnie, blisko, ale też naprawdę smacznie. I cały obiad był niezwykle przyjemny. Z tego, co słyszałem z poprzednich edycji – goście byli zadowoleni i też zaskoczeni. Więc ewidentnie poziom trzymają. Chciałbym, żeby jednak zrobiło się o nich głośniej na mieście – nie tylko przez festiwal, ale ich własne działania i rozwój, tak żeby tych zaskoczeń było więcej.

P.S. Dopytaliśmy o to – zarówno ser, jak i pstrąg były wędzone przez Restaurację Gardenię.